Henryk Jordan

(23 VIII 1842 Przemyśl – 18 V 1907 Kraków)

lekarz (ginekolog i położnik), społecznik, pionier wychowania fizycznego w Polsce

rodzina

pochodził ze znanej lecz zubożałej rodziny szlacheckiej z Zakliczyna
syn Bonifacego, prywatnego nauczyciela (zarabiał dawaniem korepetycji), i Salomei z Wędrychowskich (prowadziła pensjonat dla panien w Tarnopolu, potem we Lwowie)

biogram

           Uczył się w Tarnopolu (pierwsze cztery klasy) i Tarnowie. Egzamin dojrzałości (z wyróżnieniem) złożył w języku włoskim w Trieście.Studia medyczne rozpoczął w Wiedniu, kontynuował w Krakowie, nie przystąpił do egzaminu dyplomowego z powodu zapalenia opłucnej. Ciężkie warunki zmusiły go do opuszczenia kraju, wyjechał do Berlina, następnie do Nowego Jorku, gdzie początkowo zarabiał grą na fortepianie w restauracjach i szkołach gimnastyki szwedzkiej. Rozpoczął też praktykę lekarską i wkrótce zdobył uznanie jako położnik i ginekolog. Uzyskane fundusze pozwoliły mu na zapoznanie się ze szkołami lekarskimi w Ameryce i Anglii.
           Po powrocie do Krakowa otrzymał tytuł doktora na UJ, odbył półroczną praktykę w Wiedniu, gdzie uzyskał tytuł magistra położnictwa. Został asystentem w Katedrze Położnictwa i Ginekologii w Krakowie, następnie opuścił klinikę i rozpoczął prywatną praktykę. Oprócz praktyki lekarskiej prowadził zajęcia dydaktyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim.
           Walczył o nowe metody leczenia, zmianę błędnych nawyków w zakresie profilaktyki położniczej, rozwoju higienicznego i zdrowotnego wychowywania młodzieży. Na jego wniosek, jako posła na Sejm, wprowadzono do szkół obowiązkowe lekcje gimnastyki oraz funkcje lekarzy szkolnych. Jako jeden z pierwszych w świecie, a pierwszy na ziemiach polskich wyprowadził wychowanie fizyczne z zamkniętych sal na wolne powietrze.
           Był wielkim społecznikiem o wszechstronnych zainteresowaniach. Pełnił wiele funkcji społecznych. Jako prezes Towarzystwa Muzycznego założył orkiestrę amatorską "Harmonia". Był trzykrotnie prezesem Krakowskiego Towarzystwa Lekarskiego, organizatorem i przewodniczącym Towarzystwa Opieki Zdrowia oraz członkiem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, inicjatorem i pierwszym przewodniczącym Stowarzyszenia Samopomocy Lekarzy, założył w Krakowie Stowarzyszenie dla Dożywiania Ciepłą Strawą Ubogich Dzieci, powołał Towarzystwo Tanich Mieszkań dla Robotników, jego staraniem powstała na Krowodrzy pierwsza kolonia dla około 100 rodzin.
           Z jego funduszy i inicjatywy powstała na Boniach w Krakowie fundacja Park Miejski dr. Henryka Jordana. Park był pierwszym w Europie publicznym ogrodem zabaw i gier ruchowych dla dzieci do lat 15. W ogrodzie znajdowały się różne urzadzenia sportowe: basen, 12 boisk o różnym przeznaczeniu, ścieżki zdrowia, sale do zajęć w razie niepogody, prysznice, szatnie, warsztaty do prac ręcznych, poletka doświadczalne i "Mleczarnia" służąca dożywianiu dzieci. Koncepcja ogrodu zabaw zdobyła wielkie uznanie nie tylko w Polsce. Powstało Towarzystwo Ogrodów Jordanowskich, które propagowało i wspierało zakładanie tego typu obiektów sportowo - rekreacyjnych dla dzieci (Warszawa, Płock, Kalisz, Lublin).
           Podarował miastu pomniki Grażyny i Lilli Wenedy.
           Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim, a jego pogrzebowi towarzyszył olbrzymi kondukt.

wybrane publikacje:

1873 - podręcznik Nauka położnictwa dla użytku położnych

kalendarium

1861 - brał udział w narodowych manifestacjach, za co groziło mu relegowanie ze szkoły, musiał wyjechać za granicę
1862 - wyjechał do Triestu i tutaj zdał maturę w języku włoskim
1862 - 1863 - studiował medycynę w Wiedniu
1863 - 1867 - kontynuował studia na Wydziale Lekarskim UJ
1870 - powrócił do Polski
1870 - otrzymał dyplom lekarski
1870 - 1874 – pracował jako asystent Maurycego Madurowicza w Katedrze Położnictwa i Ginekologii UJ
od 1881 - prowadził wykłady z teorii położnictwa i diagnostyki chorób kobiecych
1881 - został członkiem Rady miasta Krakowa
1887 - założył w Krakowie Stowarzyszenie dla Dożywiania Ciepłą Strawą Ubogich Dzieci
1888 - został przewodniczącym Towarzystwa Opieki Zdrowia
1888 - na własny koszt założył na Błoniach Park Miejski
1889 VIII 31 - nastąpiło oficjalne otwarcie Parku
1889 - był założycielem i redaktorem (1889 - 1895) "Przewodnika Higienicznego"
1890 - został profesorem położnictwa i ginekologii UJ
1892 - został przewodniczącym krakowskiego koła Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych
od 1892 - przewodniczący Stowarzyszenia ku Niesieniu Pomocy Ubogim Uczniom Szkół Ludowych
od 1894 - prezes Towarzystwa Ginekologicznego
od 1895 kierownik Kliniki Ginekologiczno - Położniczej
1895 - organizator Kursu Wychowania Fizycznego przy UJ - pierwsza w Polsce placówka kształcenia nauczycieli gimnastyki na poziomie akademickim
1895 - 1901 - poseł miasta Krakowa na Sejm Krajowy galicyjski
1896 - 1897 - prezes Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych
1898 - 1899 oraz 1904 - 1905 - dziekan Wydziału Lekarskiego UJ
1900 - inicjator i pierwszy przewodniczący Stowarzyszenia Samopomocy Lekarzy
od 1902 - delegat Krakowa do Rady Szkolnej Krajowej
od 1906 - członek Rady Najwyższej Sanitarnej w Wiedniu

Tekst zamieszczony w Czasie nr 114 z wtorek 21 Maja 1907 (pisownia oryginalna):

 

Pogrzeb Henryka Jordana.

           Cały Kraków z serdecznym żalem odprowadzał wczoraj na wieczny spoczynek zasłużonego obywatela-patryotę śp. Henryka Jordana. W pogrzebie wzięło również udział całe społeczeństwo polskie za pośrednictwem delegatów i nadesłało wyrazy swego współczucia z powodu ciężkiej straty. Imieniem kraju przybył marszałek hr. Stanisław Badeni, przybył też delegat naszej najwyższej magistratury szkolnej radca dworu Dembowski. Dawno już miasto nie widziało takiego tłumnego pogrzebu; ten udział i żal ogólny był najlepszem świadectwem, czem dla nas był Henryk Jordan i jak ciężką ponieśliśmy stratę.

Wyniesienie zwłok.

           Już o godz. 3 1/2 po południu zapełniony był Rynek główny i ulica Sławkowska tłumami uczestników pogrzebu. Przed domem żałoby od strony Rynku straż pożarna zamknęła duży czworobok, w którym gromadzili się najwybitniejsi uczestnicy pogrzebu; tutaj też ustawiono mównicę.

           Z uderzeniem godziny 4, po odprawieniu modlitw przez X. kardynała Puzynę, służba zniosła zwłoki i ustawiła przed mównicą. Na trumnie, czarnej metalowej, złożony był duży krzyż z świeżo rozkwitłego bzu, zerwanego z parku Jordana. Chór akademicki odśpiewał pieśń Noskowskiego „Nad mogiłą".

           Gdy pieśń ucichła, wszedł na mównicę prezydent miasta Dr Leo i żegnał zmarłego następującemi słowy:

          Ciężką żałobą okrył się nasz gród Jagielloński, okryły się wszystkie ziemie polskie, bo Kraków utracił jednego z najdzielniejszych obywateli, Polska jednego z najwierniejszych i najbardziej zasłużonych synów.

           Dzieje porozbiorowe obfitują w liczne postacie gorących patryotów, wybitnych mężów stanu, bohaterskich żołnierzy, wreszcie w ludzi bardzo ofiarnych na cele publiczne - zbyt szczupłym był jednak zastęp mężów, którzy by życie swoje całe oddali na urzeczywistnienie jednej, wielkiej, systematycznie zbudowanej i przeprowadzonej idei społecznej, którzy by zdołali myśli swe ukochane i pragnienia gorące w czyn wcielić, którzy by wreszcie już za życia swego zbierali owoce swej obywatelskiej działalności.

           Nie mieliśmy wielu takich mężów, bo warunki społecznego działania były i są jeszcze w naszym narodzie, pozbawionym własnego bytu politycznego, niezmiernie trudne i ciężkie, nie mieliśmy ich jednak także dlatego, bo skłonni, do najszlachetniejszych uniesień i porywów, zdolni do największych ofiar chwilowych - tak mało mamy w sobie hartu duszy i siły woli do stałego, wytrwałego i systematycznego działania publicznego. Zapominamy, że podstawą wielkości narodu to nie porywy, ofiary i wysiłki, lecz codzienna, żmudna i znojna praca na wszystkich polach życia publicznego.

           Niedoścignionym prawie wzorem rozumnego, a przy tem ustawicznie czynnego obywatela patryoty był ś. p. Henryk Jordan.

           Umysł niepospolicie bystry i szerokie ogarniający horyzonty, serce płonące najczystszym ogniem miłości ojczyzny, charakter niezmiernie prosty, szczery i szlachetny - zjednywał sobie i ujmował wszystkich tą swoją szlachetnością, zapałem, tym idealizmem i tą głęboką wiarą, że dobra sprawa zwyciężyć ostatecznie musi.

           Pozbawiony wszelkiego egoizmu a więc szukający szczęścia swojego w szczęściu drugich, rozwinął już bardzo wcześnie szeroką obywatelską działalność obok działalności naukowej i pedagogicznej w zawodzie profesorskim.

           Dwadzieścia pięć lat mija w tym roku, gdy zaufaniem swych współobywateli powołany został w skład krakowskiej Rady miejskiej. Przez te ćwierć wieku pracował w tej Radzie z całem poświęceniem dla dobra ukochanego przez siebie miasta. Jako filantropa, lekarza i pedagoga, obchodziły go najwięcej sprawy dobroczynności publicznej, zdrowotne i wychowawczej. Z jakiemi wspaniałemi rezultatami na tych polach pracował, o tem wie całe miasto, o tem rozbrzmiewają sławą jego imienia wszystkie ziemie polskie.

           Gdyby był w życiu swem nic więcej nie stworzył, jak „Park dla młodzieży”, stałby się już jednym z najbardziej zasłużonych obywateli miasta i kraju całego.

           Dążąc do fizycznego i moralnego odrodzenia narodu, pragnął tchnąć w młode pokolenia świeże siły fizyczne, wpoić w młodociane umysły zapał szlachetny dla wszystkiego co piękne, dobre i wzniosłe, rozbudzić miłość do ziemi ojczystej, rozwinąć tęgość charakteru, zamiłowanie do pracy i poszanowania dla pracy, wytępić wszystkie złe instynkta antispołeczne i antinarodowe.

           Że osiągnął wytknięty przez siebie cel, najlepszym dowodem nie tylko ogólne uznanie i gorąca wdzięczność całego społeczeństwa, ale, co może ważniejsza, spopularyzowanie tej idei „Parków Dra Jordana” po całym kraju. Dla tego samego cela pracował jako poseł w Sejmie krajowym, jako delegat m. Krakowa w Radzie szkolnej krajowej, w Towarzystwie nauczycieli szkół wyższych, w Towarzystwie kolonij wakacyjnych, w najnowszej wreszcie instytucyi przez siebie stworzonych t. z w. warstatach rzemieślniczych dla młodzieży szkolnej.

           Walki klasowe, zatruwające jadem nienawiści organizm narodowy, smuciły go i oburzały jako Krakowianina, Polaka i chrześcianina. W całem życiu swojem walczył on za swoje idee jedynie miłością, służbą publiczną i ofiarnością Z tej miłości społecznej wykwitła przed laty myśl szlachetna budowy tanich domów robotniczych. Wprowadził ją w czyn, składając jeszcze raz dowód, ile żelazna wola jednej osoby zdziałać zdoła.

           Mąż tej miary, tak ogólnie czczony, poczuwał się do obowiązku stawać do apelu na każde wezwanie społeczeństwa polskiego. Nie było ważniejszej sprawy ogólnopolskiej, by w akcyi publicznej braknąć mogło nazwiska Henryka Jordana. Wielkopolska, Śląsk pruski i austryacki, Królestwo, Litwa i kraj nasz, doznawały kolejno w chwilach klęsk narodowych skutecznej jego pomocy i porady. Trzymał on straż we wszystkich dzielnicach i zaborach i czuwał nieustannie, by się narodowi jego jakaś nowa krzywda nie stała.

           To też Polska cała stoi dzisiaj w żałobie po Henryku Jordanie. Czujemy wszyscy, że pozostała szczerba niewypełniona. Armia pracowników narodowych utraciła jednego ze swych wodzów.

          Żegnam Cię patryoto gorący, wodzu niezrównany społeczeństwa polskiego, obywatelu szlachetny, w imieniu całego Krakowa, który gorącemi łzami Cię opłakuje. Myśli Twoje, Twoje ideały i Twoje pragnienia znajdą w nas najgorętszych obrońców, najwytrwalszych pracowników i wyznawców. Niech dzieła Twoje pozostaną na wieki pomnikiem Twej zasługi i chwałą narodu, który Cię wydał!

           Drugi z rzędu przemawiał rektor Uniw. Jagiell. prof. Dr Kazimierz Morawski:

           Uniwersytet Jagielloński, który był Twoją duchową, umiłowaną rodziną, ma Cię dziś pożegnać przez usta moje na wieki. Żegnał ten uniwersytet od lat setek swe sługi i nauczycieli, żegnał w dawniejszych, pogodnych czasach z żalem, lecz spokojnie, dziś żegna tych, co go opuszczają ze smutkiem głębokim i zatrwożeniem o ciężką teraźniejszość i przyszłość niepewną. W średnich wiekach dopisywano tu w Krakowie do nazwiska zmarłych profesorów krótkie wyrazy dla określenia duszy i zasług nieboszczyka, nazwiska wybitnych nauczycieli opatrywano dodatkiem universitatis columna. Czy takim filarem, taką kolumną naszej szkoły był ten zmarły, nie nam pod świeżem straty wrażeniem przesądzać. Ale to mu poświadczyć możemy, że bardzo szanowny w nauce, pojmował w całej pełni odpowiedzialność i posłannictwo mistrza tej drogiej wszechnicy, że wiedział, iż w tych murach, uświęconych pamięcią Jadwigi i Jagiełły, pracą tylu wieków i wszystkiemi naszemi nadziejami, nie wolno zniżać lotu, nie wolno mieć pospolitej duszy, że człowiek tu postawiony na to, aby leczyć, odradzać, krzepić, uzdrawiać społeczeństwo, podpierać co się skrzywiło i pochyliło, ze się jest servus servorum Boga i swego narodu. Ś. p. Jordan zrozumiał i odczuł te obowiązki zupełnie, w tem znaczeniu był columna universitatis, kolumną wspierającą społeczeństwo. A wyposażył go Bóg na życie sercem tak gorącem, iż świadczył dobrze, jak inni oddychają. W czasie, gdy u tylu ludzi jedynym bodźcem działania, słowa, polityki jest wyłącznie nienawiść, on z miłości bliźniego i społeczeństwa uczynił swój zakon i hasło życia i należał do tych, o których powiedział św. Paweł: cum omnibus hominibus pacem habentes.

           Serce miał szerokie. To znamię piękne, ale i ciężkie u nas brzemię. Na kogo biją wszystkie bóle i cierpienia narodu, brutalność pruska, ucisk rosyjski i niestety w ostatnich czasach głębokie znieprawienie pewnych żywiołów we własnem społeczeństwie, kto wszystkie grozy i krzywdy na całym obszarze ziem polskich odczuwa, ten zaprawdę krwawi swe serce krwią najszlachetniejszą codziennie.

           A serce miał czynne. D niego uczucie nie ograniczyło się nigdy do płonnych wynurzeń lub skargi, lecz wykwitało zawsze pracą, a praca wyrastała na obowiązek. Wytworzył on w swej osobie i w swym domu pogotowie ratunkowe na rozliczne biedy moralne i materyalne narodu.

           I serce miał wierne. Miał on cześć dla powszedniości, dla powszedniego, szarego obowiązku. - Ten człowiek, wybuchowy z natury, utrzymywał dziwną ciągłość w pracy i we wszystkiem. co przedsiębrał. Był on swoich zakładów i dzieł nie tylko kierownikiem, przodownikiem, lecz sługą, pachołkiem. Dla wszystkich tych spraw serce jego biło żywo i strawiło się przedwcześnie.

           Dni się zamknęły, nie zamknęło się posłannictwo. Dzisiaj, żegnając go, wystawić mu możemy świadectwo, że przeszedł, dobrze czyniąc, przez życie, wypowiedzieć z głębi przekonania słowo, że z pełną i spracowaną ręką stanął w progach wieczności i z głębi serca zanieść modlitwę do Pana, aby jego przykład promieniał, zagrzewał nas i ukrzepiał w pracy, a on sam po ciężkim znoju i boju znalazł wieczne odpoczywanie i ochłodę.

           Imieniem Rady szkolnej krajowej przemawiał radca dworu Dembowski. W pięknych słowach zaznaczył, że tej trumnie, ku której tyle łez płynie i tyle czół się chyli, należy się pożegnanie serdeczne od Rady szkolnej krajowej. Mówca wskazał, że Henryk Jordan w późniejszym już wieku rozpoczął pracę w Radzie szkolnej krajowej, ale i na tem polu zasłużył na całą zapłatę. Duchem i czynem oddawna brał udział w pracach Rady szkolnej krajowej, nie tylko był jej żołnierzem, ale chorążym i wodzem; a w pracę na tem polu kładł całe swe serce i stał zawsze na posterunku. Żałobny mówca określił bliżej działalność Henryka Jordana w Radzie szkolnej i wyraził mu za jego działalność gorącą wdzięczność, wyrażając nadzieję, że od takiej gorejącej pochodni, jak zmarły, zapalać się będą nowe płomienie ofiarności i poświęcenia; że za jego przykładem powstanie nowy szereg pracowników nad uzdrowieniem i umoralnieniem młodzieży.

           Z kolei przemawiał prof. Dr Mars ze Lwowa, imieniem wydziału lekarskiego i mówił o stanowisku naukowem Henryka Jordana. W najtrudniejszych warunkach objął on katedrę, w chwili przełomowej w nauce. Bystrem okiem ocenił niedostatki. Postawił wysoko naukę, wychował i wykształcił cały szereg młodych pracowników, zostawił szereg prac naukowych. Rozpoczął starania o budowę nowego gmachu dla kliniki, budowy jego wszakże nie było danem mu doczekać. Zasadą Henryka Jordana było: nulla dies sine linea; pozostał jej wierny i dlatego tak dobrze zasłużył się społeczeństwu.

           Chór akademicki odśpiewał pieśń Mendelssohna: Beati mortui, poczem ruszył orszak żałobny.

Pochód żałobny.

           Orszak żałobny prowadził naczelnik miejskiej straży pożarnej p. Nowotny z krepową przepaską na ramieniu. Na wszystkich ulicach, któremi pogrzeb przechodził, płonęły latarnie gazowe, przewiązane żałobnemi szarfami; dzwony kościołów odzywały się przez całą drogę.

           Na czele orszaku żałobnego szła krakowska ochotnicza straż pożarna z naczelnikiem p. W. Fenzem, za nią kroczyły szeregi młodzieży szkolnej a więc: gimnazyum Sobieskiego z muzyką, gimnazyum św. Jacka z oznakami czarnemi na ramionach na znak żałoby, I. i II. szkoła realna, gimnazyum św. Anny, uczniowie zakładu Lubomirskiego, gimnazyum IV. i V., uczniowie szkół wydziałowych i normalnych; następnie szły w parach uczennice gimnazyów żeńskich, seminaryów, szkół wydziałowych, wychowanki zakładu SS. Miłosierdzia, wychowanki zakładu Dobroczynności i uczniowie zakładu Pijarów.

           Za młodzieżą postępowali delegaci Towarzystwa nauczycielskiego w Krakowie, muzyka „Harmonii" grająca marsze żałobne, kilkunastu weteranów z roku 1863 ze sztandarem, Kółko kontuszowe ze sztandarem, młodzież Kolonij wakacyjnych z wieńcem, muzyka gimnazyum św. Jacka, Stowarzyszenie polskich Kolejarzy w Krakowie z pięknym wieńcem, niesionym przez pp Strasika, Biernakiewicza i Wilgę, dalej grono robotników i mieszkańców domów założonych przez ś. p. Dra Jordana z „Modrzejówki" z wieńcem na przodzie. Za nimi postępowali liczni uczniowie rękodzielniczy z polskiego Związku katolickiego, niosąc wieniec i wychowankowie zakładu św. Józefa również z wieńcem.

           Dalszy pochód tworzyły: delegacya rękodzielników krakowskich z wieńcem, opatrzonym napisem „dla założyciela parku”, młodzież ogrodów szkolnych z gronem nauczycieli. Dalej postępowały: Stowarzyszenie „Gwiazda" z chorągwią, Stowarzyszenie Stróżów katolickich, „Przyjaźń” krakowska i Stowarzyszenie „Praca" ze sztandarem. Następnie postępowali w szeregach: warsztat uczniów szkół średnich w parku Dr Jordana z wieńcem, dalej muzyka Sokoła poprzedzała liczne szeregi członków „Sokoła” krakowskiego z naczelnikiem p. Rucińskim i „Sokoła" podgórskiego z p. Nowakiem na czele. Dalej szli z wieńcami przewodnicy zabaw w parku ze swym kierownikiem i uczniowie medycyny, a dalej ze sztandarem ochotnicza straż pożarna z Krowodrzy.

           Na wozie żałobnym, złożone były liczne wieńce między innemi: Towarzystwo muzyczne w Krakowie, swemu protektorowi; dyrekcya i artyści teatru miejskiego w Krakowie swemu opiekunowi; krakowskie Koło nauczycieli szkół wyższych swemu byłemu prezesowi, asystenci lekarze kliniczni ukochanemu profesorowi, nieodżałowanemu koledze członkowie wydziału lekarskiego". „Temu, który dla nas był wzorem" - krakowska klinika chirurgiczna. Dalej wisiał wspaniały wieniec z bzów i róż od Towarzystwa lekarskiego z napisem: „Swemu członkowi honorowemu". Również widne były piękne wieńce już to z żywych kwiatów i konwalij, róż i bzów, już to z liści laurowych: od lwowskiego Towarzystwa lekarskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego od lwowskich reprezentantów Samopomocy lekarzy i lwowskiego wydziału lekarskiego. Było też wiele wieńców od czcicieli i przyjaciół i byłych uczni zmarłego.

Około trumny.

           Orszak żałobny prowadził X. kardynał Puzyna przy udziale X. biskupa Nowaka. Książąt kościoła poprzedzał olbrzymi zastęp duchowieństwa świeckiego i zakonnego oraz Seminaryum duchowne. Wśród duchowieństwa postępowaIi: X. Infułat Krzemieński, X. prałat Dr Wądolny, X. rektor prof. Dr Spis, X. kan. Krupiński, X. kan. Drohojowski, X. kan. Dr Caputa i X. kan. Borsuk gr.-kat.

           Trumnę wieziono na 6-konnym karawanie, na którym złożono śliczny wieniec od miasta Krakowa z róż i konwalij. Około trumny pełnili straż honorową bedele z berłami dziekańskiemi oraz straż pożarna miejska. Około trumny niesiono kilka chorągwi cechowych.

           Za trumną szła wdowa i rodzina, dalej marszałek krajowy JE. St. hr. Badeni, prezydent miasta Dr Leo z obu wiceprezydentami i Radą miasta, komendant korpusu jenerał broni JE. Steinberg, delegat Fedorowicz, JE. Antoni hr. Wodzicki, JE Michał Bobrzyński, posłowie krakowscy, cały Uniwersytet z rektorem prof. Drem Morawskim, prezes Tow. roln. krak. hr. Z. Tarnawski z rodziną, burmistrz m. Podgórza poseł Maryewski, magistrat, naczelnicy władz i instytucyj, wszyscy lekarze tutejsi, Izba handlowa i przemysłowa z prezesem Dattnerem, Rada wyznaniowa izraelicka z prezesem Drem Tillesem, tysiące obywatelstwa i mieszczaństwa. W pogrzebie wzięły udział następujące delegacye: Wydziału lekarskiego Uniw. lwowskiego (dziekan prof. Dr Szymonowicz i prof. Dr Antoni Mars); Tow. lekarzy galicyjskich (protomedyk Dr Józef Merunowicz); Tow. lekarskie lwowskie (dyrektor Dr J. Starzewski i Dr Hojnacki); Towarzystwo higieniczne lwowskie (Dr Piasecki). W pogrzebie wzięło też udział Tow. Samopomocy lekarzy z wiceprezesem Drem Bogdanikiem i Towarzystwo lekarzy kolejowych na zachodnią Galicyę z prezesem Drem Józefem Zollem.

Przed kliniką ginekologiczną.

           Wśród tysięcy zgromadzonej na chodnikach publiczności, orszak żałobny doszedł przed klinikę ginekologiczną, której Henryk Jordan był dyrektorem. Tutaj zaskoczyła pochód gwałtowna burza. W oknie kliniki wśród zieleni ustawiono popiersie zmarłego; przed budynkiem zgromadzili się lekarze i asystenci z prof. Drem Rosnerem oraz komisarzem zarządzającym klinikami Drem Mięsowiczem.

           Pochód się zatrzymał; na trybunę wszedł prof. Dr Rosner i żegnał zmarłego imieniem Tow. lekarskiego krakowskiego, Tow. lek. lwowskiego i Tow. lekarzy galicyjskich w następujących słowach:

           Na tem miejscu, przed tą kliniką, która wedle własnych słów zmarłego była obok parku „syna” ukochaną jego „córką", składają przez moje usta Towarzystwa lekarskie krakowskie galicyjskie i lwowskie oraz Tow. ginekologiczne krakowskie hołd tej trumnie, hołd wielkiemu lekarzowi polskiemu. A z tym hołdem bolesne słowa pożegnania. Zanim ochłonąwszy z pierwszego wstrząsającego wrażenia zdamy sobie sprawę i ocenimy doniosłość straty i ciężkość żałoby, czujemy dziś, wszyscy bez wyjątku lekarze krakowscy, że przestało bić wielkie, gorące, szlachetne serce Jordana, że przestała myśleć ta rozumna i doświadczona głowa, że w cień śmierci pogrążyła się ta postać, która nam była przykładem, a polskiego stanu lekarskiego chlubą i dumą.

          Henryk Jordan był lekarzem takim, jakim był członkiem społeczeństwa; te same cechy tego niezwykłego człowieka, które go w uznaniu społeczeństwa wyniosły tak wysoko, złożyły się na postać Jordana, jako lekarza. A więc naprzód bystrość i przenikliwość, z jaką dopatrzeć się umiał źródła złego, tak w sprawach społecznych, jak i przy łóżku chorej. To cecha wielkiego jego rozumu. A dalej gorąca chęć zapobieżenia złemu, serdeczne przejęcie się tem, co trzeba było uczynić, ażeby tak temu społeczeństwu dopomódz, jak tę chorą kobietę wyleczyć. To cecha szlachetnego jego serca. Wreszcie żelazna konsekwencya i wytrwałość, z jaką do tego celu zdążał, a która stworzyła park, domy robotnicze i wiele innych dzieł społecznych a chorą doprowadzała do zdrowia. To cecha niezłomnej jego woli. Rozum, serce i wola, wszystkie trzy potężne, sharmonizowane ze sobą, spojone wiarą, sparte na nadziei, przesiąknięte miłością. Oto Henryk Jordan, jako lekarz.

           Jako członek społeczności lekarskiej pozostanie dla nas niedościgłym wzorem. Indywidualista, jak mało kto w świecie lekarskim, odczuwał i rozumiał jak nikt, poruszenia serca i rzuty myśli stanu lekarskiego, jako jednostki społecznej. Ale i tej jednostki zbiorowej nie przeciwstawiał reszcie społeczeństwa ale ją widział zjednoczoną z całym narodem, jako żywą cześć żywego narodowego organizmu.

           Był lekarzem polskim na wskroś. Jako lekarz myślał zawsze o zdrowiu nietylko jednostek ale i narodu, który kochał całą siłą swego wielkiego serca. W przyszłość narodu wierzył gorąco, namiętnie. Kto tak, jak ja, miał szczęście być jego bezpośrednim uczniem i wówczas codziennie spędzać z nim przy wspólnej pracy długie godziny, ten wie, że jego czysta i wierząca dusza modliła się nieraz słowami poety:

Pokaż mi tryumf w przyszłości dniach
Tryumf miłości
Kupiony w łzach
I ludu mego zwycięstwo jasne
Pokaż, nim zasnę.

Pokaż mi ciszę wschodzących zórz

Zmartwychwstających
Królestwo dusz
A dbać nie będę o szczęście własne,

Spokojny zasnę.”

           O szczęście swoje własne nie dbał, raczej nie oddzielał tego pojęcia od szczęścia ogólnego; a choć nie doczekał się „jasnego zwycięstwa swego ludu" choć nie ujrzał tego „tryumfu miłości” zasnąć mógł spokojny i szczęśliwy. Spokojny, gdyż obowiązek swój spełnił i dnia jednego nie zmarnował, a szczęśliwy, jak ten,

kto szedł naprzód w znoju
Z hasłami, które ludzkość budzą,
I walcząc w ciszy i pokoju
Dokonał ludzkich dusz podboju
Niezaćmionego krzywdą cudzą”.

Dalszy mówca prymaryusz Dr Bogdanik żegnał zmarłego imieniem Towarzystwa Samopomocy lekarzy, wreszcie Dr Cetnarowski imieniem asystentów wypowiedział gorący hołd dla ukochanego profesora i złożył na jego trumnie wiązankę kwiatów od chorych klinicznych.

Na cmentarzu.

           Od kliniki skierował się pogrzeb nlicami: Kopernika i Strzelecką ku cmentarzowi. W ostatniej przed cmentarzem ulicy: Rakowickiej zatrzymały się zastępy młodzieży i uformowały żywy szpaler, środkiem którego przejechał karawan. Po raz ostatni młodzież złożyła hołd swemu najlepszemu przyjacielowi. Orkiestry gimnazyalne w miarę posuwania się karawanu grały żałobne marsze, a młodzież odkrywała ze czcią głowy.

           Od bramy cmentarnej, ośmiu Sokołów poniosło trumnę do grobu. Po burzy, zrobiła się piękna majowa pogoda; słońce przez młodą zieleń drzew rzucało złote blaski na trumnę Jordana; po deszczu woń bzów i młodych krzewów kwitnących wypełniła powietrze. Z różnych stron cmentarza dolatywał śpiew słowików.

            Przy wejściu na cmentarz śpiewał chór robotniczy. Nad grobem odmówił ostatnie modlitwy X. biskup Nowak z duchowieństwem, a chór akademicki odśpiewał „Salve Regina".

            Nad otwartą mogiłą wypowiedziano jeszcze kilka ostatnich pożegnalnych przemówień. I tak p. Oszacki przemawiał imieniem młodzieży lekarskiej Uniwersytetu Jagielońskiego; starszy radca dr. Franciszek Bujak imieniem Tow. Kolonij wakacyjnych dla młodzieży szkół średnich w Krakowie i Podgórzu; r. m. Dr Stanisław Tomkowicz imieniem Tow. budowy tanich domów dla robotników ; dyrektor Dr Winkowski imieniem Tow. nauczycieli szkół wyższych; Dr Kazimierz Lubecki imieniem Czytelni Katolickiej.

           Już o 7 wieczorem złożono zwłoki na wieczny spoczynek, a zebrani uczestnicy pogrzebu odmówili pacierz za duszę jednego z najszlachetniejszych ludzi.

«»

           Nabożeństwo żałobne za duszę ś. p. Henryka Jordana, urządzone staraniem gminy m. Krakowa, odbyło się dzisiaj o godz. 9 rano w kościele Św. Barbary. Odprawił je X. biskup Nowak. W nabożeństwie wzięła udział rodzina zmarłego, prezydyum i Rada miasta Krakowa, dużo publiczności. Chór akademicki odśpiewał Requiem Lambinetta.

«»

           Na ręce rektora uniwersytetu nadesłali z powodu zgonu ś. p. prof. Dra Henryka Jordana depesze kondolencyjne: minister oświaty Marchet, X. arcybiskup Bilczewski, X. biskup Pelczar, szef sekcyi Ćwikliński, rektor akademii weterynaryi we Lwowie Dr Spielmann i Towarzystwo nauczycieli szkół wyższych.

«»

           Na ręce prezydenta miasta Dra Leo nadesłali kondolencye: p. namiestnik hr. Potocki imieniem własnem oraz imieniem Rady szkolnej krajowej, X. biskup Władysław Bandurski, wiceprezydent Dr Rutowski imieniem miasta Lwowa, Dr Antoni Osuchowski imieniem zarządu głównego Polskiej Macierzy Szkolnej w Królestwie Polskiem, prof. Dr Gluziński imieniem lwowskiego Tow. lekarskiego, Dr Kamocki imieniem warszawskiego Tow. lekarskiego, Dr Ksawery Jasiński i Dr Seweryn Sterling imieniem łódzkiego Tow. lekarskiego, Redakcya Czasopisma lekarskiego w Łodzi, Rada miasta Dobczyc.

«»

            Rodzina ś. p. zmarłego otrzymała ze wszystkich stron Polski liczne telegramy z kondolencyami. Między innemi nadesłali telegramy: Rada miasta Lwowa, Wydział lekarski Uniw. lwowskiego, Wydział lekarski Tow. Przyjaciół Nauk w Poznaniu, Redakcya Gazety lekarskiej Warszawa, Lwowskie Towarzystwo lekarskie, Sekcya jarosławska Tow. lekarzy galicyjskich, Sekcya kliniki położn. lwowskiej, Tow. gier i zabaw ruchowych we Lwowie, Rada szkolna kraj, Polskie Muzeum szkolne we Lwowie, Tow. ginekologiczne lwowskie, Tow. weteranów wojsk. w Krakowie, Tow. Nauczycieli szkół wyższych we Lwowie, Sokół z Nowego Sącza, Tow. ochrony młodzieży we Lwowie, Andrzejowie hr. Potoccy, marszałek hr. Badeni, Stanisławowie Wodziccy, prof. Marsowie Lwów, Prezes zjazdu polskiego lek. i przyrodn. prof. Bylicki, Andrzejowie Lubomirscy, X. biskup Bandurski, Kazimierzowie Laskowscy, JEks. Wojciech Dzieduszycki, Ks. Adamowa Lubomirska, prezydent sądu Seidl Rzeszów, radca dworu Dembowski, hr. Szembekowa, Zdzisław Morawski, radca dworu Rosner z żoną, członek Wydz. kraj. Dąmbski.

«»

           Redakcya Czasu otrzymała z Zakopanego następujący telegram:

           Łączę się z żalem i z powszechną żałobą z powodu śmierci profesora Jordana. Cześć pamięci znakomitego obywatela, patryoty i filantropa. Henryk Sienkiewicz.