(13 V 1859 Braszow (Rumunia) – 26 VIII 1938 Kraków)

malarz, rysownik, grafik


rodzina:

syn Deodata (1830–1893), (spolszczonego Ormianina), urzędnika sądowego, i Agnieszki Plutarch (1839–1900), Węgierki

żona – Iza Henryka Giełgud (1875 XII 28 – 1957 XII 30), pochodziła z wysoko postawionej rodziny polsko-litewskiej

dzieci:

           Filip Tomasz Stanisław (1893 XI 13 – 1915 VII 25 pod Łuckiem), oficer wojska austriackiego

           Gladys (1896 I 30 Kraków – 1955 I 24 Kraków)

           Jan Bolesław (1898 IX 3 Kraków – 1967 XI 9 Peru)

           Jadwiga (1900 I 20 – 1952 IV 3)

           Wanda (1901 VIII 1 Zakopane – 1978 II 22)

           Renata (1903VII 21 Zakopane – 1952 VII 25)

           Kazimiera Józefa (1905 VII 12 Zakopane – 1985 VII 12)

           Jerzy Archibald (1908 VI 14 – 1976 II 24 Rodezja)


życiorys:

           Urodził się w Rumunii, gdzie oddelegowany został jego ojciec, urzędnik sądowy.

           Gdy rodzina powróciła do Polski i osiadła we Lwowie, zaczął uczęszczać do Szkoły Realnej, a po jej ukończeniu wyjechał na studia w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium pod kierunkiem Gabriela von Hackla, Sandora Wagnera i Gyuli Benczura, następnie studiował malarstwo w Szkole Sztuk Pięknych w Paryżu pod kierunkiem Emila Augusta Carolus-Durana.

           Współpracował jako ilustrator w czasopismach („Le Monde Illustre”, L”Illustration”, „Le Figaro” i „The Graphic”) oraz wykonywał kopie obrazów dawnych mistrzów, między innymi Botticellego i Tycjana. W tym okresie często wyjeżdżał do Rzymu i Londynu, gdzie zapoznał się z twórczością XVIII- wiecznych portrecistów angielskich i malował portrety kobiet i polskiej arystokracji. W Londynie poślubił Izę Giełgud.

           Kiedy zamieszkał w Krakowie został wykładowcą, a później rektorem Szkoły Sztuk Pięknych. Oprócz prowadzenia działalności dydaktycznej włączył się też w prace nad odnową uczelni.

           W „Zielonym Baloniku” w Jamie Michalikowej śmiano się z jego dwóch cech: zapału do „reformatorstwa” i skłonności do „produkowania” ładnych obrazków, które można drogo sprzedać. Kukiełka, która przedstawiała jego postać w pokazywanej w Jamie Michalikowej szopce dzierżyła miotłę, którą wymiatano ze Szkoły Sztuk Pięknych stare śmieci.

           Powstał też wierszyk o Axentowiczu:

Przed papieżem Velazqueza

Zapytany Axent: czyby

Wymalował tak papieża,

Rzekł: to zrobić można niby

Byle dobrze zapłacili”.

           Pod Tatrami w Zakopanem miał dom i pracownię na rogu ulicy Kościuszki z ulicą Sienkiewicza, nazywany popularnie „Córnikiem”, gdyż mieszkało tu razem z nim pięć jego córek.

           W okresie swej świetności obracał się w kręgach najwybitniejszych artystów oraz intelektualistów tamtej epoki. Był współzałożycielem Towarzystwa Artystów Polskich „SZTUKA”, którego członkami byli między innymi Jacek Malczewski, Włodzimierz Tetmajer, Stanisław Wyspiański oraz Józef Mehoffer, należał także do współzałożycieli Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Działał w Kole Artystyczno-Literackim, któremu prezesował Juliusz Kossak, był członkiem Towarzystwa Ochrony Piękności Krakowa i Okolic, Towarzystwa Ormiańskiego Haiasdan, które wspierał finansowo. Był blisko związany z wiedeńskim środowiskiem twórczym jako członek "Secesji Wiedeńskiej" i współpracownik czasopisma "Ver Sacrum".

           Zasłynął jako znakomity portrecista. Malował pastelami idealizowane portrety kobiet, akty, wizerunki dzieci, martwe natury i kwiaty. Najbardziej znane prace to liczne wersje obrazów Zamyślona, Zaczytana, Rudowłosa. Swego czasu głośno było o romansie, jaki miał z jedną ze swoich modelek, która pozowała do jego obrazów. Z kolei rezultatem zainteresowań symbolizmem były np. Łzy, U studni, Smutek, Młodość i starość.

           Znany był również jako malarz folkloru huculskiego (sceny rodzajowe z życia wsi) - najlepsze prace z tego nurtu pochodzą z lat 90. XIX wieku, między innymi Pogrzeb, Święto Jordanu, Święcone, różne wersje Kołomyjki zwanej też Oberkiem. Prawdopodobnie popularność jego huculskich obrazów sprawiła, że został zaproszony do wykonania ilustracji do monumentalnego, 24-tomowego dzieła Monarchia austro-węgierska w słowach i obrazach, wydawanego w latach 1896-1902 z inicjatywy księcia Ferdynanda. Znalazł się tam rysunek przedstawiający Święcenie jaj wielkanocnych pod Chmielową we Wschodniej Galicji (prawdopodobnie chodzi o Chmielową w powiecie zaleszczyckim).

           Zajmował się także litografią, (między innymi wykonał afisze dla II, III i VII wystawy „Sztuki”), wykonał też projekt witraża dla katedry ormiańskiej we Lwowie, współpracował przy Panoramie Racławickiej.

            Prace jego autorstwa można było oglądać między innymi w Paryżu, Wenecji, Rzymie, Berlinie, Monachium, Londynie, Wiedniu i Chicago. Jego dzieła znajdują się w większości muzeów w Polsce i w zbiorach prywatnych, największe kolekcje jego prac posiadają Muzea Narodowe w Krakowie, Poznaniu i Warszawie oraz Muzeum Sztuki w Łodzi.

           Pochowany na Cmentarzu Rakowickim (kwatera XXXVI, rząd północny, grób 12).

            „Z portretowanych pięknych kobiet zwykle bierze on motywy do ujmujących kompozycji, uważając, że piękno kobiety jest doskonałym wątkiem do obrazu”.

                                                                 Feliks Kopera

           „W zakresie malarstwa rodzajowego Axentowicz zdradzał zawsze skłonności do tematów ludowych, przyczem czerpał je przeważnie na Rusi i wśród Hucułów. Wielka bystrość postrzegawcza, a stąd gruntowna znajomość typu, zwyczaju i obyczaju ludowego, pozwalały mu na wydobycie z tych źródeł takich pierwiastków malowniczości, które uchodziły uwagi mniej przenikliwego obserwatora”.

                                                                  Tadeusz Jaroszyński

            „W historii sztuki polskiej Teodor Axentowicz zapisał się jako znakomity ilustrator folkloru huculskiego, wyrafinowany portrecista, mistrz techniki pastelowej i perfekcjonista rysunku, rządzonego falistą, miękką linią secesji”.

                                                                   Stefania Krzysztofowicz–Kozakowska

           „O ileż wyżej od p. Styki stoi p. Axentowicz, wyborny portrecista, odtwarzający swe prace z doskonałą obserwacją strony zewnętrznej i przejęciem się stanem psychicznym osoby, której rysy przelewa na płótno. Sceny rodzajowe tego artysty są wiernym oddaniem natury. Są one wolnymi od wszelkich dowolnych zboczeń, od tak zwanej a mylnie pojmowanej fantazji artystycznej.”

                                                             Wiktor Joze Dobrski, „Przegląd Tygodniowy”, 1887

           „U Axenta w pracowni spotkałem dwie piękne i dystyngowane młode panie (siostry): jedna pani Jodko, druga pani Słaboszewicz z Litwy. Panią Jodko przeszłego roku Axent malował, tego roku zaś jej siostrę, pomimo że pierwszy nieudany tak, że go na strych wynieśli i nie pokazują nikomu. Rzeczywiście, widziałem fotografię i oczom moim wierzyć nie chciałem, bo cienia podobieństwa nie ma.”

           „Pani Jodko poszła do pracowni zobaczyć portret siostry swojej i przeszła koło niego oglądając się na wszystkie strony, nie przyszło jej na myśl, że to, co stoi przed nią, to jej rodzona. Axent to spostrzegł i choć chcia­ła naprawić tę gafę, już było za późno.”

           „Axentowi przez wdzięczność naraiłem portret Edziowej Mycielskiej (za 600 koron), pastel. Taka łatwa, że ja bym ją parasolem na piasku podobniusieńką zrobił, a ten i z tego nie może wybrnąć. Cest joli comme ton, c'est elegant, mais cela n'a pas de fond. Je crois, qu'il baisse (to ma piękny koloryt, jest eleganckie, ale nie ma głębi. Sądzę, że on obniża lot), o Boże, broń mnie od tego."

                                                           Wojciech Kossak, Listy do żony, 1909

             "Niezmiernie dowcipnem było jego ode­zwanie się a propos panoramy Styki Golgota, Jan Styka był doskonałym artystą, ale kto wie, czy nie jeszcze lepszym aktorem. Do malowania panoramy wynajął we Lwowie ogromną parterową pracownię, obok gmachu politechniki. Tam zwy­kle przy otwartych do posadzki oknach, klęcząc na środku modlił się i donośnym głosem wzywał Boga o natchnienie twórcze. Naturalnie, że takie kawały były ob­liczone na efekt dla ulicy, gdyż zwykle w takich razach przed oknami pracowni zbierały się tłumy gawiedzi, żądnej sensacji. Raz w towarzystwie uniesiony fanta­zją, zaczął opowiadać, jak w chwili malowania Chrystus do niego przemówił. A widząc, że mu nie wierzą, zwrócił się do Axentowicza: No, Teodorze... Ty by­łeś przy tem, powiedz co powiedział Pan Jezus.Na to Axentowicz z lekkim sar­kastycznym uśmiechem potwierdził prawdziwość słów Styki mówiąc: Tak, to prawda - Pan Jezus powiedział: 'Janie Styko, ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze.'" 

                                                                 Franciszek Klein

           „Axentowicz posiadał dar pedagogiczny, uczył dobrze, tylko strasznie się śpieszył, tak że jego nauka miała mało powagi. Swą pracownię osobistą miał tuż obok klasy, ciągle mu się zdawało, że jakiś interesant dobija się do niej, wybiegał więc co chwila na korytarz. Można mu to wybaczyć, bo wówczas, choć nie był jeszcze stary miał już z pół tuzina dzieci."

                                                     Marian Trzebiński, uczeń Axentowicza

             „Najweselsze zaś jest to, że każdy ma u kostiumu przypięty znaczek, który dowodzi, że portfel oddał na przechowanie na czas kąpieli. Ten znaczek, uważasz, to jest taki łajdacki symbol, jedynem bowiem mojem pragnie­niem było to, żeby zgubić ten znaczek, żeby go kto znalazł. Szczęśliwego znalaz­cę tknęłaby na miejscu apopleksja po otwarciu portfelu, gdyby to zaś był gentle­man i człowiek z sercem, włożyłby jaki banknot do towarzystwa tych kilku mi­zernych sonetów, udających czeki. Największy taki potężny znak, zawieszony na piersi, jak złote runo, nosi Axentowicz, wyglądający w wodzie jak hiszpański grand, który się znalazł w morzu po zatopieniu Wielkiej Armady. Chodzi po wodzie, jak wyniosły flaming, niema zaś tak wysokiej fali, któraby dosięgła jego oblicza; kiedy się położy na piasku, zajmuje połowę plaży i wtedy wiedzie dyskurs z Reychanem, zawiniętym w obłąkanie kolorowy płaszcz, o proporcjach w niewieściej budowie. Reychan zaś wzdycha głęboko od czasu do czasu (zawsze tylko po fran­cusku), obaj zaś myślą w przerwach o tem, że gdyby tylko połowa tych niewiast, które są na Lido, nie malowała sobie fizjognomii, lecz zamawiała portrety... A wko­ło leży tylko martwa natura..."

                                                Kornel Makuszyński, „Straszliwe przygody”, 1913

             „Wytworność - wyraz ten określa najlepiej cechę dominującą twórczości Axentowicza. Nie ma tu nic jaskrawego, krzyczącego, wyrywającego się z przestrzeni. Miara kładzie swe piętno na wszystkim, nie znosząca zbyt śmiałych akcentów barwy, ani zde­cydowanych, silnych konturów kształtu, miara zestrajająca szczegóły do łagodnej harmonii, która działa skupieniem i spokojem. Axentowicz nie czerpie swoich naj­silniejszych wrażeń z przyrody, uderza go kształt ciała ludzkiego i postaci ludzkiej - głowa przede wszystkim, a mianowicie głowa kobiety. Jego właściwy rodzaj to owe, tak dobrze znane, główki zasmucone, zadumane, marzące, ciche, słodkie, anemiczne główki kobiet buduarowych, kwitnących w cieplarni, z dala od suro­wego podmuchu wiatru i palących promieni słońca, kobiet, których zupełna bier­ność stanowi tajemnicę wdzięku, które się uwielbia jak kwiaty, które się tuli jak je­dwabie i koronki, które z życiem mają to tylko wspólnego, że żyją..."

                                               Antoni Chołoniewski, „Świat”, 1906

             „Zupełnie in­nym typem [od Jacka Malczewskiego] był Teodor Axentowicz, z którym łączyła Wojciecha długoletnia przyjaźń. Było w tym człowieku ciekawe połączenie spryt­nego kupca Ormianina z paryską boheme. Axentowicz myślami i marzeniami nie opuszczał Paryża i z Wojciechem wciąż wspominali wspólne, paryskie, studenc­kie czasy; mówił najchętniej po francusku, mieląc szybko słowa w dużych zmysło­wych ustach. Jego pomadkowe portrety zamożnych mieszczek, które miały tak olbrzymie powodzenie, malowane były manierą, można rzec, businessową. Ten zna­komity malarz miał zmysł kupiecki tak wyrobiony, iż dla niego poświęcał swój du­ży talent. Wszystkie jego bogate modelki życzyły sobie mieć siebie w formie por­trecików na pudełkach pomadek ze słynnej krakowskiej firmy cukierniczej Redolfi, więc dlaczegóż nie spełniać cynicznie ich zamówienia? Gdyby nie słynny portret rodziny artysty i kilka główek własnych dzieci, nikt nie byłby się nigdy dowiedział, jaki posiadał lwi pazur. Pan Teodor potrzebował kupę pieniędzy, aby utrzymać trzy córki, dwóch synów i wymagającą żonę, pannę Giełgud z domu, której matka była Angielką. Kochał się w jedwabiach, błyszczących atłasach i biżuterii. Komuś ze swoich przyjaciół przyznał się, że w swojej żonie, gdy była panną, za­kochał się z powodu pięknej broszki, jaką miała na sobie. Jego długoletnią muzą, o anielsko słodkiej twarzyczce, była prześliczna blondyneczka, panna Zosia Umlauf, córka pianistki, pani Czop Umlauf, która pierwsza w Krakowie założy­ła Instytut Muzyczny. Axentowicz, sam czarny jak kruk, kochał się przeważnie tylko w jasnych blondynkach, w czym podobny był do Wojtka Kossaka, który nie uznawał kobiet innej »maści« i zawszą powtarzał słowa francuskiego pisarza, że »kobieta blondynka jest podwójnie kobietą«. Częstym modelem Axentowicza była również Zofia Jachimecka. Po skończonym pozowaniu gładził jej cieniutką białą rączkę, mówiąc: - A teraz to sprzedamy, sprzedamy, sprzedamy..."

                                                     Magdalena Samozwaniec


wybrane prace:

1880 - Pogrzeb

1882 - Pogrzeb huculski

1893 - Święto Jordanu

1894–1895 - Święcone

1895 - różne wersje Kołomyjki

1900 - Chrzest Armenii

1901 - Łzy

1901 - U studni

1903 - Smutek

1906 - Portret damy w czarnej sukni

1911–1912 – wykonał według olejnego szkicu z 1900 roku kompozycję Poselstwo polskie u Henryka Walezego

1914 - Młodość i starość

1930 - Ormianie w Polsce

1934 - Gazda Pająk z Nowego Żywczańskiego


 kalendarium:

1862 – wraz z rodziną powrócił do Polski, osiedli we Lwowie

1870–1877 – uczył się we lwowskiej Szkole Realnej

1878 – rozpoczął naukę na Politechnice Lwowskiej

1879-1882 - studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium

1882 – uzyskał dyplom Akademii i trzy srebrne medale za pilność

1882 XII - wyjechał na dalsze studia do Paryża

1883–1895 - studiował w Paryżu u A. Carolusa-Durana

1884 – poznał rodzinę Godebskich

1888 – malował portery poznanej Sarah Bernhard

1888 XII 29 – z rąk francuskiego ministra Sztuki otrzymał tytuł „Officier d’Academie”

1889 – spędził lato w Zakopanem, gdzie poznał Izę Henrykę Giełgud

1889 – odwiedzał Słowitę

1889 – zdobył złoty medal na wystawie w Paryżu za portret pisarki Adrienne – Pierrette – Eugenie Glaisette znanej jako Mademoiselle de Sainte – Croix lub Savioz

1890 – wyjechał do Londynu, gdzie na zamówienie maluje 12 portretów

1891 – został członkiem Societe Nationale des Beaux – Arts

1892 – dzięki pośrednictwu Adama Giełguda uzyskał zgodę na kopiowanie obrazów w muzeach londyńskich

1893 II 14 – poślubił w Londynie Izę Henrykę Giełgud, w trakcie podróży ślubnej zwiedzili Florencję, Wenecję, Rzym i Neapol

1893 – przebywał na Pokuciu w okolicach Kołomyi i Jamnej

1894 - współpracował z Wojciechem Kossakiem i Janem Styką przy realizacji Panoramy Racławickiej

1895 - zamieszkał w Krakowie

1895 X 31 - 1934 – był profesorem SSP (od 1900 ASP)

1895 XII – wziął udział w pracach w Monachium nad monumentalną Panoramą Tatr

1896, 1913 – wystawiał swe prace w Berlinie

1897 - założył własną szkołę malarstwa dla kobiet, gdzie nauczali Leon Wyczółkowski i Jan Stanisławski

1899 – zakupił willę w Zakopanem przy ulicy Jagiellońskiej 16

1900 X 26 – został mianowany profesorem zwyczajnym

1900 XII 5 – wszedł w skład komitetu zajmującego się nadzorem nad Muzeum Narodowym

1903 – otrzymał nagrodę 100 rubli w konkursie akwarel i pasteli „Tygodnika Ilustrowanego” za obraz Czytająca

1904 - wystawiał swe prace w Saint Louis

1905, 1935 - wystawiał swe prace w Monachium

1906 – został mianowany członkiem komisji egzaminacyjnej dla kandydatów na nauczycieli rysunku w szkołach średnich

1906 - wystawiał swe prace w Londynie

1908 – wynajął mieszkanie w Krakowie przy ulicy Karmelickiej 29

1908 - wystawiał swe prace w Wiedniu

1908 XI 28 – wziął udział w audiencji u cesarza Franciszka Józefa

1909 II 10 - został odznaczony przez cesarza Franciszka Józefa orderem Żelaznej Korony III klasy za zasługi na polu sztuki

1910-1911 i 1927-1928 – pełnił funkcję rektora ASP

1911 - wystawiał swe prace w Rzymie

1913 – krótko przebywał w Paryżu, Londynie i Wiedniu

1914, 1926 - wystawiał swe prace w Wenecji

1915 – podczas walk ginie jego najstarszy syn, Filip, żołnierz Legionów

1919 III 10 – ofiarował Muzeum Narodowemu w Warszawie tkaninę przetykaną złotem z herbami Wazów

1919 – przeniósł się na ulicę Kanoniczą 16

1921 - wystawiał swe prace w Paryżu

1923 - został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Odrodzonej Polski, I klasy

1927 - wystawiał swe prace w Chicago i Pradze

1928 – został członkiem honorowym Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie

1929 – zasiadał w jury wyborów Miss Zakopanego

1929 - do portretu pozowała mu ówczesna Miss Polonia, panna Jurczykówna

1929 - otrzymał Medal Dziesięciolecia Odrodzonej Polski

1929 – na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu został nagrodzony Wielkim Złotym Medalem

1934 IV 24 – został zmuszony do opuszczenia swej pracowni na ASP i przeniesiony na emeryturę

1934 XII 18 – został mianowany honorowym profesorem krakowskiej ASP

1936 XI 11 - został odznaczony przez prezydenta Ignacego Mościckiego Orderem Odrodzenia Polski

1952 – jego imieniem nazwano plac w V dzielnicy Łobzów dotykający ulicy Kazimierza Wielkiego