Dzisiejsza data:

Andrzej Wapowski

(1530 – 5 III 1574 Kraków)

podkomorzy sanocki, kasztelan przemyski

rodzina

herbu Nieczuja, syn Piotra, stolnika sanockiego, i Beaty Tęczyńskiej

rodzeństwo: Katarzyna, mąż 1. Kasper Maciejowski, 2. Jakub Herburt; Stanisław, żona Magdalena Jordan

poślubił Katarzynę Maciejowską (1530 – 1596)

mieli syna Stanisława Jana (1576 – 1632), żona Katarzyna Kostka

biogram

           W 1574 w czasie uroczystości koronacyjnych Henryka Walezego na Wawelu został śmiertelnie ugodzony przez Samuela Zborowskiego czekanem w głowę. W rzeczywistości Wapowski sam poniekąd przyczynił się do swojej śmierci. Chcąc rozdzielić pojedynkujących się Zborowskiego i kasztelana wojnickiego Jana Tęczyńskiego odniósł w rzeczywistości niegroźną ranę.

           Potem – jak to ujął Stanisław Grzybowski – „(…) stary zrzęda chodził, perorował, pozował na bohatera i grzmiał na Samuela, żądając jego ukarania, zamiast od razu zatamować krew i przyłożyć pajęczynę. W zebranym tłumie, smrodzie i brudzie dziedzińca (…) nietrudno było o zakażenie, najpewniej tężcem. Wycieńczony upływem krwi organizm był bezsilny; po kilku dniach Wapowski zmarł. Z winnego bójki Samuel stał się winnym zbrodni”.

Wywołanie z Polski Samuela Zborowskiego

           Tegoż dnia (drugiego po koronacyi króla Henryka) Francuzi wysokie drzewo z chorągwią, na wieży zanikowej zatknęli na znak przybycia i panowania króla; cały zaś dziedziniec, gdzie rycerstwo odprawiając igrzyska nałożnemi kopijami potykać się miało, dobrze piaskiem wysypano, by padłszy który z konia, nie skaleczył się na kamieniach. Na tym dziedzińcu dwanaście par współzapaśników utkwiło zwyczajem węgierskim dwadzieścia cztery długich kopij, które przez cały dzień na miejscu stały. Zdarzył się wtedy wielki, nader smutny wypadek, nie tylko dla króla ale i dla wszystkich rodaków bardzo żałosny i kłopotliwy, prawie w ten sposób.
            Między wspomnionemi kopijami była jedna Samuela Zborowskiego, nosząca napis: iż ktobykolwiek (byle równy jemu rodem i walecznością) życzył spotkać się z nim, jest z takowym za zdrowie króla skruszyć kopije. Napis ten wiele osób czytało, lecz nikt nie chciał się odważyć do owej walki. Wreszcie niejaki Janasz Kroat sługa Jana hrabi Tęczyńskiego kasztelana wojnickiego, odprowadziwszy swego pana z zamku do dworu, zmrokiem już wracając wyrwał kopije Samuela i wziął ją z sobą do miasta, w chęci spotkania się z Zborowskim. Samuel mniemając, że kasztelan wojnicki im jego wzgardę podmówił owego cudzoziemca rodem jemu nic równego, wysłał do walki z Kroatem sługę swego szlachcica Moszczyńskiego, sam zaś przez posłów i przyjaciół wyzwał kasztelana do pojedyńczego spotkania się na kopije. Tęczyński widząc złość w tem wezwaniu, starał się przez tychże posłów uniewinnić, jakoby on niepodmawiał Kroata, ani mu też kazał taką zniewagę Zborowskiemu wyrządzić. Lecz Zborowski po powtórnem wyzwaniu Tęczyńskiego przybył nazajutrz zbrojno i z groźną postawą na zamek, gdzie Tęczyńskiego siedzącego w senacie przy boku króla przez domowników swoich wywołać kazał. Sprzykrzywszy to sobie Tęczyński wyszedł z senatu i udawszy się do Samuela: "Dosyć" — rzecze — „usprawiedliwiałem się przed tobą, że cię Kroat mimo mej wiedzy wyrwawszy kopije wyzwał; lecz gdy nieprzestając na tem ciągle nalegasz abym się z tobą spotykał, wychodzę w tym celu umyślnie z zamku i proszę abyś tylko chwilkę zaczekał, przyrzekając iż ci się pewnie stawię.” Gdy na to przystał Zborowski, dali sobie ręce, a Tęczyński poszedł do dworu swego w mieście przy wałach leżącego, aby się do walki przygotować.

           Tymczasem król po skończonem posiedzeniu senatu wracając krużgankiem do swych pokoi zatrzymał się nieco w miejscu. Zgromadzeni na dole zapaśnicy na widok króla dali znak do rozpoczęcia igrzysk i najprzód Moszczyński z Kroatem przy niezliczonym tłumie ludzi spiąwszy konie w największym pędzie na się uderzyli, przyczem Moszczyński przebił środek tarczy przeciwnika, nie uszkodziwszy jednak samego. Kroat zaś zmierzywszy niżej kopiją, przeszył Moszczyńskiego nagolennik i kulbakę, oraz w lędźwie go uderzył; nie przestając na tem dobył jeszcze spod kolana miecza ostrego, i byłby nim ranę powtórzył, gdyby go Węgrzyni przytomni krzykiem swym nie wstrzymali. Upominaniem tem zastanowiony oddał miecz natychmiast innym i na bok odjechał. Rozjątrzony tą porażką Moszczyńskiego Samuel Zborowski, porwawszy długi i ostry czekan, posunął się ku Kroacie i byłby go zabił, gdyby go mnóstwo ludu przytomnego nie wstrzymało. Król widząc to wysłał marszałków, którzy pod karą śmierci i odsądzenia od czci, wszystkim owym zapaśnikom z zamku oddalić się kazali, a gdy Samuel Zborowski nic na to nieuważając za Kroatem ciągle uganiał, polecił wojewoda krakowski i marszałek koronny (Jan Firlej) dla uniknienia jakiego niebezpieczeństwa wypchnąć z zamku pojmanego i z konia zwleczonego Kroata. Król zniechęcony tą nieprzystojnością, mając oraz z natury wielki wstręt od wszelkich zabójstw, odszedł na swe pokoje.

           Już wszyscy zapaśnicy podług rozkazu królewskiego z zamku ustąpili; sam tylko Samuel ostatni prawie z zachodem słońca wychodził z gniewem i sarkaniem to na króla wzbraniającego mu walkę, to na Kroata, który tak nieuczciwie zranił Moszczyńskiego, to znów na Tęczyńskiego, że tak długo się spóźniał. Gdy już z licznym swym pocztem minąwszy bramę górnego pałacu, tuż koło ostatniego pokoju królewskiego będącą, zjeżdżał na niższy zamek, spotyka uzbrojonego Tęczyńskiego dążącego z miasta w pośród znacznego dworzan orszaku. Na podwórzu dzielącem kościół od mieszkania królewny (Anny) wobec wielu osób wszczyna się między wchodzącymi a wychodzącymi kłótnia, wskutek której spiąwszy konie rzucili się jeden na drugiego. Wtem Andrzej Wapowski kasztelan przemyski, towarzysz Tęczyńskiego, żyjący dawniej w nieprzyjaźni z Zborowskiemi, wpada w pośród godzących na siebie, chcąc ich rozerwać, lecz uderzony od Samuela czekanem, dwie rany w głowę odnosi. Z obu stron słudzy dobywszy oręża uczynili jeszcze większe zamieszanie, a piechota Tęczyńskiego broniąc swego pana, dała z kilku rusznic ognia, przyczem, jak mówiono, nawet Samuel w nogę ranionym został. Na ten huk i rozruch wielki począł się lud z miasta do zamku cisnąć, tak iż się na bardzo niebezpieczną zanosiło walkę. Król sam patrząc na ten rozruch zląkł się tem bardziej, zwłaszcza gdy mu niektórzy donieśli, że to przeciw niemu bunt ów wszczęty; aby się więc takowy bardziej nie wzmagał, rozkazał zawrzeć bramę zamkową. W późną noc trwało zamieszanie zanim go uśmierzono, i wtedy dopiero ustąpił Samuel do miasta, hrabia Tęczyński zaś z ranionym Wapowskim poszedł do króla. Tam Wapowski mając suknię, która skórą lamparcią wyłożona była, krwią zbroczoną, okazał ten czyn niegodziwy i ranę swoję królowi, przyczem w długiej mowie uskarżał się na wielkość zbrodni przez Samuela popełnionej.
           Nazajutrz obeszło mocno króla i senat wczorajsze zgorszenie; jakoż posłowie ziemscy po pilnej między sobą naradzie udali się do króla i senatu, a (Stanisław Sędziwój) Czarnkowski referendarz ich imieniem w ten sposób przemówił: „Nie radzibyśmy wam dostojni senatorowie przekładać rzeczy, która serca i umysły wasze smutkiem napełni; jednakże wymaga tego konieczna potrzeba; nie możemy bowiem zamilczeć zniewagi wyrządzonej majestatowi królewskiemu przez zuchwalslwo i swawolę niektórych. Z boleścią przychodzi nam tu wspomnieć, że kilka osób wskutek rozpasanej swawoli lekce sobie ważąc osobę króla, świętość miejsca, powagę senatu i zgromadzenia posłów, z niemałym pocztem ludzi i niezwykłą, a nawet zabójczą bronią ośmieliło się wkroczyć na zamek królewski i to co innym z urzędu było poruczone, sobie przywłaszczyć, wydając wbrew przepisom i zwyczajom igrzysk, swawolne najzuchwalsze wezwania. Zważcie, z jakiem to uszanowaniem przyjęto na igrzyskach króla, któregośmy zaprosili, ukoronowali i na tronie posadzili? Jeżeli tego przestrzegamy, by gwałty i wszelkie bezprawia na najuboższym nawet popełnione nie uchodziły bezkarnie; cóż więc powiemy, kiedy teraz aż do zabójstwa senatora przyszło? Zanosimy przetoż usilne nasze prośby, abyście stróże prawa i nieodstępni boku królewskiego towarzysze wdali się powagą waszą i zuchwałości płazem nie puszczali, lecz słuszną na zbrodnię występnych wymierzyli karę; co też że uczynicie, bynajmniej powątpiewać nie chcemy.”
           Po tej poważnej i pięknej mowie Czarnkowskiego podziękował senat posłom za tę ich gorliwość około przywrócenia porządku, i przyjąwszy z braterską chęcią owe słowa, przyrzekł ściśle rzecz całą rozstrząsnąć. Podobnie ŧeż i król raczył odpowiedzieć, obiecując ukarać winnych, i rozkazał natychmiast, wydać uniwersały do spokojnego zachowania się napominające.
           Dnia pierwszego marca kasztelan wojnicki otoczony licznem przyjaciół i dworzan gronem w uroczystem pochodzie udał się do króla, gdzie z pisma czytał długą i poważną mowę, w której wyłożył krzywdę sobie i rannemu kasztelanowi przemyskiemu przez Zborowskiego wyrządzoną. Po wysłuchaniu tej smutnej i rozczulającej mowy, wniósł Piotr Zborowski wojewoda sandomierski do króla prośbę o małą zwłokę, dopóki by brat jego Samuel na czynione zarzuty dostatecznej nie dał odpowiedzi. Ukazało się wtedy na jaw wiele pism uszczypliwych, które na publicznych miejscach przybijano; z tych jedne czyn Zborowskiego jako zbrodnię wystawiały, drugie znowu przeciwnie uniewinniały. Wszyscy oczekiwali niecierpliwie królewskiego w tej sprawie wyroku, który cnotę, surową sprawiedliwość w sądzeniu oraz wyższość umysłu i zacność, albo-li też niesprawiedliwość i srogość jego miał okazać; na Zborowskim bowiem możnym z rodu i licznych związków, burzliwym i nadętym względami króla mniemającego, iż jedynie tylko przez tę familią tron polski oddzierzył, ciężyła zbrodnia tak wielka; sąd jej zaś powinien był dowieść, jeżeli u króla więcej sprawiedliwość lub też względy osobiste przeważały.
            W trzy dni po wniesionem przez kasztelana wojnickicgo zaskarżeniu poszedł Samuel Zborowski z licznym dworzan pocztem dla uniewinnienia się, do króla, gdzie w imieniu jego (Andrzej z Górki) kasztelan międzyrzecki w następujący prawie sposób po polsku ułożoną mowę przeczytał; ktorą to zaś mowę w języku łacińskim spisaną (Guy de Faur) Pibrak królowi podał, tłumacząc na francuski: Ubolewa mocno Zborowski, iż wypadek ten wydarzył się przy boku króla w tak uroczystem miejscu, przez co majestat królewski i spokojność Rzeczypospolitej obrażono: błaga więc usilnie, by król nie namysłowi i winie jego, lecz nieszczęśliwemu trafunkowi czyn ów przypisać raczył, zwłaszcza gdy nie on lecz kasztelan wojnicki dał powód do takowego. — Dalej przechodząc cały bieg sprawy, namienił: iż Zborowski bynajmniej nie w celu okrycia kogokolwiek hańbą, lecz zwyczajem i przykładem rycerskim dla przyjemności i rozrywki króla, kopije na placu zatknął, chcąc zmierzyć się z jakim zapaśnikiem, któryby był podobnie jak on stanu rycerskiego lub szlacheckiego. Gdy zaś tę kopije człowiek wcale nie szlacheckiego, ale owszem niskiego pochodzenia, cudzoziemiec Kroat sługa Tęczyńskiego wyrwał: sądził Zborowski, że się to stało dla hańby jego i ukrzywdzenia za pobudką kasztelana wojnickiego, który zapewnie do tego słudze swemu dał rozkaz. Wyzwał on potem samego kasztelana wojnickiego nie z nienawiści lecz dla uprzyjemnienia igrzysk, i otrzymawszy od niego przyrzeczenie, czekał na umówionym placu w dziedzińcu zamkowym tak długo, dopóki mu król odejść nie rozkazał. Wychodząc za bramę zamkową spotkał Tęczyńskiego, a gdy go tenże uszczypliwemi słowami rozdrażnił, porwały się obie strony do broni nacierając na siebie, w które to zamieszanie wtrąciwszy się Wapowski, ciężką odniósł ranę. — Tą więc obszerną i dobitną mową uniewinniał swój czyn Zborowski; a po odczytaniu takowej, prosił kilkoma wyrazami kasztelan wojnicki króla o pozwolenie dania nazajutrz dopiero odpowiedzi na poprzedzającą mowę; co tez i otrzymał.
Następującej nocy dokonał życia Andrzej Wapowski kasztelan przemyski z rany odniesionej.
           Dnia 6. marca towarzysze zmarłego Wapowskiego prosili posłów ziemskich, aby z litości nad dziećmi osierociałemi i dla skrócenia tak ohydnej zbrodni, wstawili się do króla o wymierzenie słusznego wyroku w sprawie ich z Zborowskim; co też posłowie gorliwie wykonali, dopominając się u króla, by rzecz całą bez żadnego względu na którąkolwiek stronę, tylko podług przepisów prawa rozstrzygnął.
[…]

kalendarium

1574 II 25 – został śmiertelnie raniony przez Samuela Zborowskiego

źródła:

Marek Jerzy Minakowski, Wielka genealogia Minakowskiego (Wielcy.pl), wydanie z 24.02.2018

Zajście między Samuelem Zborowskim a Janem Tęczyńskim – opisane przez współczesnego wydarzeniu Świętosława z Borzejowic Orzelskiego (1549-1598 r.) Na podstawie Pamiętniki do życia i sprawy Samuela i Krysztofa Zborowskich zebrane przez Żegotę Pauli (1814-1895 r.) wyd. 1846 r.