Zofia Stryjeńska

(13 maja 1891 Kraków – 28 lutego 1976 Genewa)

malarka, graficzka, ilustratorka

rodzina

pochodziła z rodziny rzemieślniczej o korzeniach szlacheckich

córka Tadeusza Grzymały Lubańskiego, prezesa Izby Handlowej w Krakowie, i Anny ze Skrzyńskich

miała braci Tadeusza i Jerzego oraz siostry Stefanię, Marię i Janinę

w 1916 poślubiła architekta Karola Stryjeńskiego, dzieci Magda, bliźniacy Jacek i Jan

w 1929 poślubiła aktora teatralnego i filmowego Artura Klemensa Sochę, dzieci nie mieli

biogram

           Najważniejsza reprezentantka art deco w Polsce. Kształciła się w Krakowie u Leonarda Stroynowskiego i Jana Bukowskiego, później w akademii sztuk pięknych w Monachium u Gabriela von Hachla, Hugo von Habermanna i w Paryżu. Działała w Stowarzyszeniu „Rytm”, należała do Warsztatów Krakowskich. Tworzyła kompozycje o tematyce rodzajowo-obyczajowej, inspirowane folklorem, o wątkach z ludowych obrzędów, legend i literatury staropolskiej, odznaczające się stylizowaną, uproszczoną i dekoracyjną płaszczyznową formą oraz żywym kolorem. Ilustrowała wiele utworów literackich, między innymi Treny J. Kochanowskiego, Monachomachię I. Krasickiego, opowiadania K. Tetmajera. Uprawiała malarstwo sztalugowe, zajmowała się także scenografia i grafiką użytkową, projektowała plakaty, reklamy, tkaniny, wzory porcelany. Stworzyła projekt polichromii na domach Rynku Starego Miasta w Warszawie. Wielokrotnie była nagradzana.

          Była osobą niezwykle ekscentryczną, budzącą powszechne zainteresowanie. Średniego wzrostu, szatynka, o wielkich, ciemnych oczach i dziecinnej twarzyczce, nie była specjalnie ładna, ale miała wiele wdzięku.

           Magdalena Samozwaniec tak opisywała poznanie artystki, jak to kiedyś w Kossakówce ona i jej siostra Maria usłyszały dźwięki muzyki dobiegające z salonu na dole: Gdy zeszły z góry, ujrzały siedzące przy fortepianie jakieś zabawne stworzenie z murzyńską kręconą czupryną i wspaniałymi, ognistymi, ciemnymi oczami.

- Co pani tu robi? - zapytała jedna z sióstr.

- Jestem Zofia Lubańska- odparła – ten domek mi się spodobał, więc weszłam przez werandę i gram sobie na fortepianie. Proszę mi nie przeszkadzać …

Obie siostry roześmiały się. Zaimponowało im to. Tak sobie wejść do obcego domu i zasiąść od razu do fortepianu – tego by nie zrobił byle kto. Zaprzyjaźniły się i od tego czasu Zofia była na Kossakówce bardzo częstym gościem, tym bardziej, że Wojciech przepowiadał jej wspaniałą malarską karierę (M. Samozwaniec, Maria i Magdalena, t.1, Warszawa 1987, s. 150).

Stanisław Lam w swej książce „Życie wśród wielu” (1968) wspominał:

           „W Krakowie opowiadano o niej, że kiedy była młodą mężatką i matką małych dzieci, wychodząc na miasto niemowlęta swoje lokowała w … przymkniętej szufladzie staromodnej, pojemnej komody. Pijała namiętnie nie pół czarnej, ale wszelkie alkohole, a w dobrym potem humorze psociła nie gorzej niż męska połowa „malarii”. Odznaczała się dobrą głową zarówno przy stole z czystą wyborową, jak i do interesów ...” (za Kraków, ulica imienia …). 

          W czasie II wojny światowej przebywała w Krakowie, później przebywała zagranicą. Jej imieniem nazwano ulicę w VII dzielnicy Zwierzyniec (Olszanica), gdzie łączy się ona z ul. Jadwigi Majówny.

wybrane prace:

1917 - Bożki słowiańskie

1917–1918 - Pascha słowiańska

1921 Łowy bogów

1926 Kolędy, Muzyka Podhala

1929 - Tańce polskie

1931 - Obrzędy słowiańskie

kalendarium 

1911 X 1 – jako chłopiec „Tadeusz Grzymała” wyjechała na studia malarskie do Monachium

1911–1912 – studiowała w Monachium i krótko w Dreźnie

1912 XII – miała swoją pierwszą wystawę indywidualną w TPSP w Krakowie

1919 – związała się z Warsztatami Krakowskimi

1925 – otrzymała Grand Prix w Paryżu

1939–1945 – przebywała w Krakowie

1946 – opuściła Polskę

źródła:

Teresa Stanisławska-Adamczewska, Kraków, ulica imienia …, Kraków 2000 

Jarosław Molenda, Gorszycielki dziewczyny które łamały tabu i konwenanse, Warszawa 2019

Encyklopedia Krakowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa – Kraków 2000

czytaj więcej iPSB …

culture ...

oraz ... i podkowiańskimagazyn ...

niezła sztuka ...