Juliusz Roman Pfeiffer

(9 V 1809 Kraków – 22 VI 1866 Krzeszowice)

dyrektor teatru, aktor i reżyser

biogram

           Skromny, łagodny, słynął prawością charakteru, niezmiennością w przyjaźni, przywiązaniem do rodziny i współpracowników swoich. Umiał cenić i szanować artystów, dlatego też był cenionym i kochanym od nich wzajemnie; pamiętny na dane słowo, przebaczał chętnie, nawet nie odmawiał pomocy tym, którzy go obrazili.
W początkach przedsiębiorstwa, skutkiem niedoświadczenia i okoliczności, utracił całe swoje mienie.
           Przechodząc rozmaite koleje Dyrektora teatrów prowincjonalnych, lubo nie raz był w niedostatku, przecież dla ulgi nie zostawiał nikogo bez chleba, lecz sobie odmawiał wszystkiego, byłe współpracownicy zaufawszy jego słowu, nie doświadczyli potrzeby (...). W chorobie nieuleczalnej, sparaliżowania, przeczuwając zgon swój bliski, z cierpliwością chrześcijańską poddawał się woli Najwyższego... Zostawia on po sobie skarb godny zazdrości, cześć niezgasłą poczciwego człowieka.
("Kurier Warszawski" nr 146)
           Przez pewien czas kierował teatrem w Kaliszu, wystąpił nawet do władz miejskich z propozycją odbudowania zniszczonego teatru.
           Zorganizował przyjęte z wielkim entuzjazmem wyjazdy teatru krakowskiego między innymi do Łodzi, Poznania, Wrocławia i Wiednia, wybierał się ze swoim zespołem jeszcze do Pragi, Berlina i Paryża, ale zamiarów tych nie zrealizował.

kalendarium

1831 XI 1 - uzyskał na dziesięć lat teatr od J. Mieroszewskiego
1831 - 1838, 1840 - 1843 i 1854 - 1863 - kierował teatrem krakowskim
1855 - wizyta teatru we Wrocławiu, która była wielkim wydarzeniem
1856 - występy w Wiedniu, które stały się ważną demonstracją siły polskiej kultury w stolicy monarchii austriackiej
1858 V 23 - 1858 VI 16 - występy w Poznaniu, na przedstawienia od 8 czerwca przybywał regularnie Władysław Syrokomla, zakochany w jednej z aktorek, Helenie Majewskiej - Kirkorowej
1858 VI 10 - podczas przedstawienia sztuki Syrokomli Chatka w lesie, po drugiej odsłonie wywołano autora na scenę i pośród wiwatów i oklasków posypały się naręcza kwiatów. I kiedy w antrakcie poczęła grać orkiestra, nagle na sali powstał tumult i po chwili niespodziewanie rozległy się dźwięki Mazurka Dąbrowskiego. Stało się to dzięki Tadeuszowi Radońskiemu, który zażądał od dyrygenta melodii godnej chwili oraz gościa. Za kulisy wpadła policja, domagając się od Pfeiffera zażegnania incydentu, lecz próżne były jego zabiegi. Sztukę „dograno” do końca, lecz zespół krakowski otrzymał od władz pruskich nakaz opuszczenia Poznania
1860 - do zespołu teatralnego zaangażował Antoninę Hoffman

źródło

Jerzy Sobczak, Syrokomli podróż po Wielkopolsce [w]: Magazyn Wileński 9/2003